Siedzimy rodzinnie przy stole.
Serwuję domowe tiramisu z malinami.
Mój brat stwierdza „kulinarny orgazm” i jest zachwycony.
Wszyscy zgodnie mówią, że deser smakuje rewelacyjnie.
Właśnie zdałam sobie sprawę, że przez te dwa dni, gdy gotowałam, piekłam i ustrajałam dom na Święta, czułam się w swoim żywiole.
To lubię najbardziej.
Tworzyć potrawy, serwować je i mieć świadomość, że daję najbliższym to co zdrowe i smaczne.
Jeśli nasz organizm to najlepszej marki samochód, to jego paliwem jest jedzenie.
Bez dobrego paliwa nie pojedzie długo i sprawnie.
Będzie częściej wymagał serwisowania, wymiany części, a może nawet zapcha się i nie ruszy z miejsca bez profesjonalnej pomocy.
Lepiej zadbać o niego teraz!
Mogę oszczędzać na wielu rzeczach, ale nie na jedzeniu.
Zasada jest prosta:
“Nigdy nie oszczędzaj na dobrym jedzeniu”!
Za oknem słońce, przy stole ci, których kocham, rozmowy i dziecięcy śmiech.
Na telefonie wiadomość:
„Też bym chciała mieć taki zapał do gotowania. A przez alergie dziecka i moje nietolerancje jest odwrotnie”.
Odpowiadam krótko:
„Mój zapał do gotowania wziął się z powodu alergii syna i moich zmian w odżywianiu.
Trzeba pokochać obecny stan, przyjąć jako nieodłączną część naszego życia i wówczas będzie prościej i przyjemniej”.
Wypowiadam na głos, to co wiem od dawna.
Kocham swoją pracę, to jest to, co mnie uszczęśliwia.
Kuchnia jednak wymaga ciszy, spokoju i skupienia.
Taka mi odpowiada, w taki sposób chcę pracować.
Robię to, co kocham, na swój własny sposób.